kojec porodowy

Od kojca porodowego do stołu rzeźnickiego

Nazywam się Pinky i jestem małym prosiaczkiem. Mam trzech braci, trzy siostry i dużą, grubą, kochaną mamusię. Dopiero poznaję świat i dowiaduję się od innych świnek w okolicy, jak będzie wyglądało moje dalsze życie. Jeszcze niedawno zapowiadało się fajnie, ale teraz mam co do tego wątpliwości.

Kojec porodowy to tutaj wszystko się zaczyna

kojec porodowyAle zacznę od początku. Urodziłem się prawie tydzień temu, więc już trochę żyjemy na tym świecie. Na razie domem dla mnie i mojego chrumkającego rodzeństwa jest przytulny kojec porodowy, gdzie mieszka też nasza mamusia. Podoba mi się takie wyposażenie budynków inwentarskich, bo cały czas nasza rodzinka mieszka razem. Ciekawe, gdzie jest tatuś? Ostatnio słyszałem, jak dwunogi mówiły, że już niedługo trzeba będzie nas przenieść do odchowalni, gdzie będziemy mieszkać z innymi prosiaczkami. To fajnie, lubię mieć towarzystwo, ale mama trochę narzeka, że jesteśmy jeszcze za mali i nie wie, czy wyposażenie chlewni będzie do nas dopasowane, ale myślę, że dwunogi wiedzą, co robią. Podobno w odchowalni są ruszta betonowe, które wydają taki ciekawy dźwięk, kiedy biega się po nich na małych raciczkach. Wczoraj usłyszałem coś, co sprawiło, że zwątpiłem, czy dwunogi naprawdę nas lubią. Podobno żadna świnka, poza mamusiami, nie ma tutaj więcej niż pół roku!
Dziś rano któryś dwunóg, taki mały, podniósł moją siostrzyczkę z kojca porodowego, pogłaskał ją bo ryjku (zakwiczała z zadowolenia) i powiedział, że na pewno będzie z niej pyszny schabowy. To miły komplement, ale dlaczego ślinka mu ciekła, kiedy na nią patrzył?